Historia przebudowy
Ta historia to setki zdjęć i kawał naszego życia, bo Andrzej, mieszkając w przyczepie obok (nawet zimą!), brał udział we wszystkich niemal pracach. Widział, jak krok za krokiem realizują się nasze marzenia.
Od początku przedstawialiśmy nasze zmagania na profilu młyna na FB. Ale tam mogła się zmieścić tylko część zdjęć i tylko fragmenty opowieści. Teraz przyszedł czas na bardziej szczegółowe udokumentowanie tych mozolnych lat.
To historia, która trwa, bo młyn nigdy nie będzie całkowicie zakończonym projektem naszego życia. Niektórym może się wydać zbyt szczegółowa, innym – zbyt schematyczna, ale mamy nadzieje, że każdy znajdzie coś ciekawego dla siebie.
Bo historia naszego remontu to opowieść długa, ale pokazuje, że wszystko jest możliwe, jeśli się tylko bardzo chce.
My chcieliśmy…
Tak wyglądał młyn, gdy go kupiliśmy w 1998 roku
Przebudowa młyna trwała prawie cztery lata. Najtrudniejsze prace – budowlane – to lata 2011-2013. Potem zaczęło się mozolne wykańczanie w środku.
Współczesna konstrukcja budynku młyna istnieje w obecnym kształcie od około 1880 r. Wiemy, że młyn użytkowany był do 1983 roku, w tym do 1967 w oparciu o napęd z zachowanego koła wodnego. Pochodzące także z około 1880 roku podsiębierne koło napędowe, ze względu na swoją wielkość i charakter rozwiązania technicznego jest prawdopodobnie ostatnim tak dużym (średnica 5 m) istniejącym w województwie warmińsko-mazurskim!
Budynek młyna w części murowany, w części drewniany był – jak wykazała inwentaryzacja – w całkiem dobrym stanie technicznym. Początkowo planowaliśmy nie tylko remont budynku, ale także urządzeń wodnych. Chcieliśmy także wyremontować jazomost, umocnić brzegi rzeki na wysokości młyna oraz oczyścić i odgruzować koryto rzeki, a także zrobić remont kapitalny koła wodnego – polegający głównie na piaskowaniu i zabezpieczeniu antykorozyjnemu konstrukcji żelaznej oraz wymianie zniszczonych łopat drewnianych. Okazało się jednak, że nasze finanse pozwalają nam na razie tylko na wyremontowanie młyna. Z rewitalizacją koła – tego unikalnego zabytku sztuki technicznej – musimy zaczekać na znalezienie funduszy.
Przybudówka, w której znajduje się koło nie wytrzymała zimy 2009 roku. Płynąca wartka woda podmyła nie tylko brzeg wyspy, ale i mocno nadwyrężyła jej ściany
1998 – sierpień
Przyjechaliśmy do młyna na cztery dni przed podpisaniem aktu notarialnego. Żeby „sprawdzić”, czy rzeczywiście to jest nasze miejsce na ziemi.
Pogoda nam sprzyjała. Było słonecznie i ciepło. Czuło się wodę w pobliżu… W młynie – wszędzie mnóstwo desek, piasku, resztek maszynerii młyńskiej i… czarnych bobków. Okazało się, że ostatnimi laty młyn zamieszkiwany był przez myszy, tchórze i mnóstwo nietoperzy! Towarzyszyły nam przez kolejne lata, mieszkając sobie spokojnie między deskami. Tylko od czasu do czasu jakiś zabłąkany młody spadał nam na głowę. Dziś wyprowadziły się do pobliskiego lasu i tylko wieczorami przylatują na polowanie.
Po spędzeniu 2 tygodni wiedzieliśmy, że tu będzie pięknie! Bo rzeka, bo cicho, bo zieleń, bo cudne widoki, bo ptaki, bo nie dochodzi tu miejski gwar.
Od tego czasu spędzaliśmy w młynie każdą wolną chwilę i planowaliśmy, jak będzie on wyglądał w przyszłości, kiedy już będziemy mogli na stałe wyprowadzić się z miasta.
Salono-kuchnio-sypialnia w pełnej krasie. Wnętrze młyna zagospodarowaliśmy tak, żeby można było pomieszkiwać w nim latem.
Ten słup na środku – to żuraw-dźwig, który służył do zmiany kamiennych żaren. Żarna podczepiało się tymi metalowymi chwytakami z boku, podnosiło na śrubie i odstawiało na bok. Dolny kamień nazywał się leżak a drugi nad nim to biegus – był ruchomy. To między te kamienie wsypywało się ziarno.
A stół mieliśmy (i taki jest i dziś!) z osłony tych dwóch kamiennych żaren.
Widać też starą, bardzo spracowaną podłogę. Większość desek, po renowacji, została ponownie wykorzystana w wyremontowanym młynie
Fragment maszynowni. Młyn był użytkowany do 1967 roku w oparciu o napęd z zachowanego koła wodnego.
Żeby móc zrobić takie zdjęcia trzeba było wcześniej wynieść mnóstwo rupieci
2007
Po wielu rozmowach, nasz przyjaciel architekt Piotr Majewski przygotował „Projekt koncepcyjny remontu i rozbudowy młyna w Patrykach”. Kiedy tylko zobaczyliśmy wizualizacje młyna, niemal od razu zakochaliśmy się w projekcie Piotra. Dobrze znając jego dotychczasowe prace wiedzieliśmy, że jego pomysły sprawdzą się w przyszłości.
„Ogólny stan budynku jest dość dobry, jednak niemal wszystkie elementy wymagają wzmocnienia, naprawy, bądź w pary przypadkach – wymiany. Kamienne elementy fundamentu ściany będącej podporą osi koła wodnego zostały w części wymyte przez nurt rzeki i wymagają uzupełnienia. Ściany zewnętrzne przyziemia wymagają osuszenia i zaizolowania. Ceglane ściany parteru wymagają częściowego przemurowania. Spróchniałe elementy stropów, ścian i więźby oraz pokrycie dachu trzeba będzie wymienić na nowe, a następnie całość zaimpregnować przeciwgrzybicznie i przeciwzapalnie…”
Na papierze cały opis nie wyglądał groźnie. Zdawaliśmy sobie sprawę, że łatwo nie będzie. Nie przypuszczaliśmy jednak, że ta rozbudowa często będzie tak bardzo skomplikowanym procesem…
Projekt koncepcyjny zakładał:
– zachowanie obecnej bryły i charakteru zabudowy,
– zachowanie układu przeniesienia napędu,
– uzupełnienie fundamentu podpory osi koła,
– wyeksponowanie koła wodnego przez częściowe rozebranie ściany przybudówki oraz wybudowanie zewnętrznego tarasu,
– osuszenie i zaizolowanie zewnętrznych ścian przyziemia,
– wymurowanie piwniczki gospodarczej pod tarasem wejściowym,
– przemurowanie fragmentów ceglanej ściany parteru,
– ocieplenie zewnętrznych ścian parteru,
– wymianę zmurszałych elementów konstrukcji i obicia górnej partii budynku,
– wybudowanie drewnianych wsporników w szczytach pięter,
– ocieplenie zewnętrznych ścian pięter oraz więźby dachowej,
– wprowadzenie drewnianych schodów łączących wszystkie kondygnacje,
– zabudowę kuchni na parterze oraz łazienek na piętrach,
– wstawienie nowych okien wykonanych na wzór zachowanych istniejących,
– ułożenie nowego pokrycia dachu oraz uzbrojenie budynku we wszystkie niezbędne instalacje.
Plan prac – ogromny! W końcu w młynie nikt nigdy nie mieszkał (poza nietoperzami). Tak więc w zasadzie niemal wszystko trzeba było zrobić. W październiku 2007 roku dostaliśmy „Decyzję o warunkach zabudowy”. Można było przystąpić do tworzenia Projektu architektoniczno-budowlanego.
2008-2010
Nasza rzeka, Kośna, o każdej porze roku zachwyca swoją urodą
W listopadzie 2008 roku powstał „Projekt budowlany przebudowy i rozbudowy młyna”. 22 grudnia 2008 roku złożyliśmy projekt w gminie. Na otrzymanie pozwolenia na budowę przyszło nam czekać ponad 3 lata!
Rozpoczął się żmudny etap jego zatwierdzania. Oprócz branżowych niezbędne okazały się także uzgodnienia:
– Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków (młyn nie był wprawdzie zabytkiem, ale znajdował się w „wojewódzkiej ewidencji zabytków”),
– Wojewódzkiego Konserwatora Przyrody (młyn jest w Obszarze Chronionego Krajobrazu Puszczy Napiwodzko-Ramuckiej),
– wodno prawne Starosty Olsztyńskiego (młyn stoi częściowo w wodzie).
Kolejne lata spędziliśmy na kompletowaniu niezbędnych dokumentów, planowaniu prac, omawianiu szczegółów, poszukiwaniu ekipy i materiałów. Jednocześnie pracowaliśmy wokół młyna. A lekko nie było, bo ziemia gliniasta i nie uprawiana od wielu lat.
Założyliśmy sad, winnicę, posadziliśmy modrzewie wokół działki, mnóstwo krzewów i drzew… Dorobiliśmy się własnych owoców…