O nas
Temu, kto nie wie, do jakiego portu zmierza, nie sprzyja żaden wiatr…
Seneka Młodszy
Dawno wiedzieliśmy, że chcemy się wyprowadzić z Warszawy. Wiedzieliśmy też, czego szukamy. Można powiedzieć, że młyn w Patrykach czekał na nas. Andrzej znalazł ogłoszenie w gazecie, obejrzał i opowiedział przez telefon o swoich wrażeniach. Nie widząc go – od razu powiedziałam – bierzemy. I tak się zaczęła największa przygoda naszego życia. I, jak się okazało, największe dla Andrzeja wyzwanie – to on przez trzy lata nadzorował osobiście wszystkie prace, a wiele prac wykończeniowych robił i nadal robi samodzielnie…
Remont starego budynku nigdy nie należy do łatwych, a przebudowa starego młyna, stojącego częściowo w rzece, na cele mieszkalne pełna była nieustannych niespodzianek. Co krok trzeba było wymyślać rozwiązania, żeby się uporać: z fundamentami (które nigdy nie były izolowane), ze starymi belkami, z ociepleniem trzech kondygnacji, z budową trzonu kominowego, z budowaniem słupów w płynącej rzece, z montażem ogromnych okien…
Gdyby nie niezwykły projekt i współpraca z naszym przyjacielem architektem Piotrem Majewskim, a także doskonała rodzinna ekipa budowlana Brysków, która potrafiła znaleźć wyjście z każdej opresji, nie udało by nam się zbudować domu naszych marzeń.